Bankructwo Big Blue - w cieniu błędów urzedników skarbowych

Nie wszystkie okoliczności upadków prywatnych firm w naszym kraju docierały do opinii publicznej z jednakową łatwością, w minionym dziesięcioleciu. Mam podstawę sądzić, iż najtrudniej przedostawały się do społecznej świadomości informacje o przyczynach tych bankructw, na które miały wpływ krzywdzące decyzje organów skarbowych. Obecnie, wszelkie bariery utrudniające nieskrępowane przedstawienie ważnych społecznie spraw i zdarzeń na szerokim publicznym forum, są skutecznie pokonywane dzięki niezaprzeczalnemu dobrodziejstwu internetu.
I z tego dobrodziejstwa postanowiłem skorzystać aby przedstawić okoliczności, w jakich niezaprzeczalne błędy popełnione przez urzędników skarbowych i oparte na tych błędach decyzje, przyczyniły się do upadku jednej z największych firm turystycznych w naszym kraju - Big Blue z Jeleniej Góry.

Wprowadzenie

Big Blue – kompendium wiedzy o upadku


1. Historia działalności firmy turystycznej Big Blue od powstania do upadku

Big Blue jako jedna z 3 największych firm turystycznych kraju, a zarazem jedna z nielicznych rdzennie polskich firm tej branży, powstałą jako spółka cywilna w Jeleniej Górze i działała przez okres 7 lat aż do dnia jej bankructwa.
1996 rok: program turystyczny „ od antycznej Hellady po egzotyczne Cyklady” – biuro obsługuje 350 turystów.
1997 rok: spółka czarteruje samolot na Santorini – biuro obsługuje 1.800 turystów
1998 rok: do oferty Santorini dochodzą kolejne wyspy Cyklad (Ios, Paros, Mykonos) – biuro obsługuje przeszło 4.500 turystów
1999 rok: oferta firmy wzrasta o wyspę Kretę a także wzbogacona jest wylotami z nowych lotnisk krajowych Poznania i Katowic – biuro obsługuje 5.600 turystów
2000 rok: firma staje się biurem całorocznym, organizując wyloty turystyczne do Egiptu oraz rozszerzając ofertę wylotów z lotnisk regionalnych – łącznie biuro obsługuje 12.500 turystów
2001 rok: to bard dynamiczny wzrost działalności firmy. Dochodzą nowe kierunki, m.in.: Rodos, Turcja, Cypr – firma obsługuje ponad 23.000 turystów (niespełna 100% więcej niż przed rokiem). Firma osiąga znaczące zyski w wys. 850.000 zł

W okresie 28.06 – 05.07.2001 zostają przeprowadzone kontrole przez UKS, które ustalają co następuje: „nie stwierdzono nieprawidłowości w naliczaniu i odprowadzaniu podatku od towarów i usług”.
Powyższe stwierdzenie uzupełnia klauzula, że ustalenia kontroli stanowią „dokument urzędowy, który przekazuje się celem wykorzystania wg właściwości”. Klauzulą tą została potwierdzona urzędowa prawomocność orzeczeń kontroli.

Pozytywne wyniki finansowe firmy a także korzystny wynik kontroli podatkowych skłaniają zarząd do podjęcia decyzji o zwiększeniu zasięgu działalności firmy oraz sprzedaży usług turystycznych.
2002 rok: firma uzyskuje przychody w wysokości 100 mln. złotych obsługując niespełna 60.000 turystów , co lokuje firmę na pozycji niekwestionowanego lidera rynku sektorze przelotów turystycznych wśród wszystkich biur turystycznych, działających na terenie całego kraju. Firma zatrudnia przeszło 100 pracowników oraz rozpoczyna proces rozbudowy sieci salonów firmowych, w efekcie którego w każdym dużym mieście będzie znajdował się salon Big Blue.

Gdy pod koniec 2002 roku Big Blue osiąga szczyt swojej pomyślności, UKS zmienia wyrażony rok wcześniej pogląd prawny, dotyczący sposobu stosowania stawek VAT. Wydano 12 decyzji obciążających spółkę nowo naliczonym VAT. Jednocześnie doliczono sankcję i odsetki, co się w sposób jednoznaczny przekładało na chęć obciążenie spółki odpowiedzialnością za problemy urzędników skarbowych, jakie mieli w interpretowaniu obowiązujących przepisów.

2. Sytuacja Big Blue po unieważnieniu przez UKS wyników przeprowadzonej przez siebie kontroli

Zarząd spółki stanął przed dylematem:
- czy ogłosić bankructwo firmy w środku sezonu turystycznego, stawiając tym samym UKS w pozycji obciążonego odpowiedzialnością za popełnione błędy w interpretowaniu przepisów skarbowych i tym samym doprowadzić do upadku firmę w szczytowym okresie jej rozwoju,
- czy bronić dorobku firmy i jej wizerunku i otworzyć proces negocjacji, które skłoniłyby UKS do odstąpienia od wymierzonych spółce do spłacenia zobowiązań finansowych.

Rozsądek nakazywał pierwsze wyjście, w zaistniałej sytuacji. Byłby to jednak wybór skazujący, w swej konsekwencji, kilkanaście tysięcy turystów którzy dokonali wpłat za urlopowy pobyt w zaplanowanym wcześniej miejscu i czasie, na mocne przeżywanie swojego zawodu. Zostałby, bez żadnej wątpliwości, ogłoszony skandal o niespotykanej skali, na tle zaistniałych do tej pory bankructw, a los właścicieli spółki jest łatwy do przewidzenia – byłaby to nasza śmierć cywilna. Mieliśmy świadomość, że zostaniemy odarci przez opinię publiczną z godności przynależnej ludziom uczciwym. Nim bowiem sprawa winy zostałaby wyświetlona, zawiedzeni niedoszli turyści oraz szeroka opinia publiczna uczyniłaby z nas wyrafinowanych złodziei, którzy pod szyldem firmy turystycznej okradali własnych klientów. Powyższa antycypacja zmusiła zarząd Big Blue, niejako z konieczności, do szukania ugody z UKS

3. Próby negocjacji z UKS

Próby negocjacji z naszej strony, zmierzały do polubownego załatwienia sporu z organami skarbowymi w taki sposób, któryby jednocześnie nie zagrażał rynkowej egzystencji spółki. Zgłosiliśmy w tym celu jeden warunek: powinno nastąpić potwierdzenie przez organy skarbowe niezaprzeczalnego faktu wprowadzenia w błąd zarządu Big Blue przez urzędników tych organów, w wyniku odbytej przez nich kontroli. Opierając się na prawniczych opiniach wydawanych przez renomowanych i kompetentnych w tej dziedzinie niezależnych doradców uznaliśmy, że tylko potwierdzenie tego oczywistego faktu, ostatecznie uniemożliwi organom skarbowym uruchomienie sankcji finansowych, jakimi obciążono Big Blue. Liczyliśmy również, że zostaniemy przeproszeni za komplikacje, jakie ten błąd wyrządził wizerunkowi Big Blue. Na tak sformułowane przez nas oczekiwania, UKS nie udzielił pozytywnej odpowiedzi.
Stało się tak dlatego, że organy skarbowe przymuszone do potwierdzenia faktu i okoliczności w jakich zmieniły sposób naliczenia podatku VAT, postawiłyby się w prestiżowo kłopotliwej sytuacji. Musiałby bowiem potwierdzić, że:
- albo urzędnicy UKS nie zostali wyposażeni, przed przystąpieniem do czynności kontrolnych, w jednoznacznie sformułowane przepisy lub że przepisów takich jeszcze wówczas nie wykonano,
- albo urzędnicy nie wykazali wymaganych kompetencji podczas wykonywanej przez siebie kontroli, co wskazywałoby na dopuszczenie do zaniedbań proceduralnych z powodu braku stosownej wiedzy czy też z niezbędnej dbałości z ich strony, o należytą jakość pracy.

Tertium non datur

Potwierdzając fakt popełnienia błędów na tle przynajmniej jednej z powyżej przytoczonych okoliczności, organy skarbowe znalazłyby się w pozycji winnego, a więc tym samym, obciążonego bagażem odpowiedzialności za rynkowe problemy spółki Big Blue.
Jest to kolejny przypadek brutalizacji prawa w naszym kraju, ze strony organów skarbowych, kiedy własnymi winami obarcza się podatnika. Od tej chwili zaostrza się spór Big Blue z organami skarbowymi.

4. Argumenty przedłożone przez Big Blue w prowadzonym sporze

Organy Skarbowe, w związku ze zmianą poglądu prawnego w sprawie naliczania podatku VAT, obciążyły spółkę nowo naliczonymi podatkami za okres 2 lat, w kwocie przekraczającej 7 milionów złotych plus odsetki. Byłby to cios bolesny dla każdej firmy turystycznej ale dla Big Blue był on szczególnie dotkliwy gdyż został dokonany w pełni sezonu turystycznego. Większość bowiem ofert wyjazdowych została sprzedana, zaliczki zostały już przez większość klientów wpłacone, środki finansowe zostały przekazane zagranicznym partnerom, kilka tysięcy turystów było już w miejscach urlopowego wypoczynku a kilkanaście tysięcy osób potwierdziło decyzję swojego wyjazdu. Był to czarny dzień dla firmy, przede wszystkim dlatego, że nastąpił niespodziewanie, a ponadto w okresie „rozkręconych” inwestycji. Dylemat zawarty w pytaniach czy bankrutować lub czy ratować firmę zostaje rozstrzygnięty po rozmowie z Janem Krzyżakiem, dyrektorem Izby Skarbowej w Jeleniej Górze, który sformułował pogląd będący więcej niż zachętą – „ … Panowie! Ja Was przyjmuję, wysłuchuję, staram się zrozumieć i pomóc a wy zamierzacie uciekać składając wniosek o upadłość? Proszę tego nie robić.”
Szczerze mówiąc zostaliśmy pokrzepieni treścią wypowiedzi P. Krzyżaka. Nasz rozmówca miał również świadomość, że nagle ogłoszone bankructwo to katastrofa o wymiarze społecznym, gdyż brutalnie ugodzi ona w plany i oczekiwania co najmniej kilkunastu tysięcy ludzi, którzy ponadto, na wyrównanie poniesionych strat finansowych będą oczekiwali w trudnym do przewidzenia okresie.
To pierwszy argument skłaniający nas do dalszego prowadzenia firmy.
Argumentów na rzecz umiarkowanego optymizmu, że da się sprawę wyjaśnić na naszą korzyść mieliśmy więcej:
- obsługa finansowo-księgowa firmy w celu uniknięcia pomyłek w zakresie rozumienia i stosowania przepisów prawa była systematycznie konsultowana w Instytucie Studiów Podatkowych w Warszawie i na tej podstawie dokonywała obliczeń należnych podatków (kilkukrotnie ukończyli kurs pt. „podatki w turystyce”)
- Prof. Witold Modzelewski potwierdził prawidłowość dotychczasowego sposobu naliczania VAT słowami: „… jest wszystko prawidłowo, a ja wiem dobrze, ponieważ ja te przepisy tworzyłem …”
- ponadto w opinii prawnej sygnowanej swoim podpisem Prof. Modzelewski wskazuje możliwość łagodzenia rygorów skarbowych w zależności od specyfiki właściwości rynkowych
- W podobnym duchu utrzymana jest wypowiedź Anny Piotrkiewicz pełniąca funkcję Naczelnika Wydziału Ceł i Podatków w Ministerstwie Infrastruktury, która twierdzi, że „… można ułożyć różne konfiguracje organizatorów turystyki, które będą miały wpływ na sposób opodatkowania świadczonych usług podatkiem VAT.”
- spółka posiadała też szereg innych opinii i gwarancji prawidłowości stosowanych rozwiązań autorstwa m.in. Deloitte & Touch czy Dr Woźniaka, jednego z najbardziej szanowanych specjalistów specjalizujących się w podatku VAT.

Przez parę tygodni nie możemy otrzymać informacji na piśmie, odpowiadających na nasze, stawiane organom skarbowym pytania:
- kto jest autorem zmian które dotknęły Big Blue?
- kiedy te zmiany zostały ustalone?
- jaki jest ogłoszony termin wprowadzenia je w życie?
- czy zmiany mają charakter ustawowy czy interpretacyjny?

Faktem jest natomiast, że Big Blue została obłożona sankcjami finansowymi przed formalnym ogłoszeniem prawnej podstawy, która uzasadniałaby legalność takiej decyzji. Jak się okazało później, podstawy te nie miały ani rangi ustawowej ani, też rozporządzenia.
Ten przykład chaosu w procesie stanowienia prawa dawał nam jednak nadzieję, że być może rozstrzygany jest w dalszym ciągu jakiś problem prawny, którego rozwiązanie okaże się dla nas korzystne, jako dla podatników – np.przyznane nam będzie vacatio legis. Był to argument z którym, jak się okazało, wiązaliśmy złudną nadzieję, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa, które nie przerzuca na obywateli odpowiedzialności za swoje błędy lub uchybienia popełnione w toku tworzenia przepisów lub ich niewłaściwego interpretowania. Okazało się, że dla organów skarbowych ta konstytucyjna formuła okazała się zapisem z którego organy państwa nie zawsze korzystają, gdyż restrykcyjne sankcje wobec Big Blue utrzymane zostały w mocy.

5. Rok 2003 – upadek firmy Big Blue

Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się dzieje, że firmy turystyczne lub przewoźnicy związani z ich działalnością bankrutują tak często, a w latach 2001-2003 bankrutowały niemal lawinowo. Ludzie związani w naszym kraju z branżą turystyczną wiedzą doskonale, że okoliczności w zdecydowanej większości przypadków takich bankructw są w znacznym stopniu identyczne. Wytłumaczenie tych okoliczności jest następujące:
W wymienionym okresie działalność większości krajowych firm turystycznych nie była oparta na niezbędnym kapitale.
Każdy kto posiadał zaledwie 4 tysiące złotych kapitału zakładowego mógł założyć firmę, ogłosić początek jej działalności, zebrać od klientów pieniądze, wynająć hotel, zabezpieczyć transport i poczuć się touroperatorem. Na ogół klienci takich biur nie mieli świadomości, że nawet niewielka destabilizacja koniunktury rynkowej powoduje, że te firmy tracą płynność finansową i upadają, jak przysłowiowe jesienne liście z drzew. Aparat skarbowy doskonale zdaje sobie sprawę z takiej wrażliwości finansowej tych firm i w związku z tym również wie jakim ta działalność obciążona jest ryzykiem, lecz nie jest zainteresowany żeby ten stan zmienić, gdyż byłoby to działanie wbrew swojemu interesowi. Dokąd płacą podatki, są akceptowani, gdy upadają, powstała po nich wolna przestrzeń rynkowa zajmowana jest przez nowe firmy. Społeczny wymiar dramatów ludzkich związanych z upadkiem firmy turystycznej to codzienność dla funkcjonariuszy skarbowych. Aparat skarbowy w bardzo już wielu przypadkach, ukazał się opinii publicznej jako skostniała, zbiurokratyzowana machina, która swoimi błędnymi a zarazem bezdusznymi decyzjami doprowadziła właścicieli firm do bankructwa. Ten styl pracy jest reliktem utrwalonym w okresie PRLu, gdy prymat interesu Państwa dominował nad interesem obywatela. Nasza Konstytucja miała tą relację odwrócić. Będzie jednak tak dotąd, dokąd urzędnicy skarbowi nie będą ponosili odpowiedzialności prawnej i finansowej za krzywdy jakie wyrządzili obywatelom swoimi pomyłkami. W chwili obecnej są bezduszni i bezkarni, gdyż są chronieni przez instytucje tego państwa.

Upadek Big Blue był wyjątkowo spektakularny, gdyż była to wówczas firma turystyczna największa w kraju. Utraciła jednak płynność finansową nie głównie wskutek całego splotu zdarzeń rynkowych, których rzeczywiście nie sposób było przewidzieć na drodze prognoz i analiz ekonomicznych ani nie z powodu zainicjowanych czynności naprawczych, w ramach firmy. Firma Big Blue rozwijała się bowiem systematycznie i bez większych zakłóceń, będąc na ustabilizowanych podstawach ekonomicznych do chwili, kiedy wskutek toczącego się sporu z UKS, jej pozycja rynkowa została propagandowo i ekonomicznie osłabiona.
Bankructwo firmy było zaskoczeniem, gdyż do niego nie musiało i nie powinno dojść. To, że cała branża turystyczna w latach 2001-2004 zmagała się ze skutkami kryzysu wywołanego przez kilka powiązanych ze sobą wydarzeń o charakterze globalnym, osłabiło również finansową pozycję Big Blue. W żaden jednak sposób nie decydowało o jej bankructwie.
Wśród tych firm, szczególnym zaskoczeniem było bankructwo między innymi: szwajcarskich linii lotniczych Swiss Air, belgijskich linii lotniczych Sabena a największy koncern turystyczny na świecie TUI Group z Niemiec, uchronił się od upadku sprzedając część przedsiębiorstwa oraz emitując obligacje na łączną wartość 200 milionów Euro. Bankrutuje również wiele firm krajowych.
O upadłości firmy zadecydował fakt zablokowania kont spółki z tytułu niezrealizowanego podatku i odsetek w kwocie niespełna 1,7 miliona złotych, podczas gdy do pomyślnego zakończenia sezonu brakowało ok. 1 miliona złotych i 2 tygodni czasu. Była to okoliczność, która powinna nakłonić aparat skarbowy do udzielenia wsparcia swojemu płatnikowi, w duchu najlepiej pojętego interesu publicznego. Organy skarbowe postąpiły jednak wbrew takim oczekiwaniom, wykorzystując represyjną formę w stosowaniu prawa skarbowego, niemal analogiczną do mechanizmów przewidzianych do niszczenie swobodnej inicjatywy rynkowej w czasach PRLu. Również wówczas swobodne manipulowanie prawem podatkowym służyło niegodnemu, a ze względu na swoje skutki społeczne, okrutnemu zawłaszczaniu finansowych rezultatów pracy podatnika, gdyż okupionych jego zwykle dużym wysiłkiem organizacyjnym i twórczą pomysłowością. Podatek o nazwie „domiar” – to ponury miazmat tamtych czasów, który miał nigdy nie wrócić.

6. Epilog

Zostałem bankrutem – ze wszystkimi z tym związanymi bolesnymi skutkami. Straciłem firmę którą mozolnie tworzyłem, poświęcając temu celowi bez reszty, 7 lat swojego życia. Zostałem na przysłowiowym bruku t.j. bez własnego mieszkania, bez pracy oraz bez jakichkolwiek środków do życia. W tym położeniu znalazłem się na skutek bezduszności Organów Skarbowych, które mając pełną świadomość swojej winy, nie skorzystały z przysługującego im prawa, aby ze względu na społeczny interes, oraz interes firmy jako strony, dokonać umorzenia spłaty, restrykcyjnie doliczonego podatku. Ten zapis prawny powinien zostać wówczas w sposób zasadny wykorzystany, gdyż oba wymienione interesy zostały zagrożone.
W tym samym czasie Organy Skarbowe w całym kraju wielokrotnie korzystały z tego prawa, właściwie w sposób bezprawny, umarzając wielomilionowe zobowiązania podatkowe, jak się później okazało, malwersantom i pospolitym złodziejom.
Gdyby nawet użyto niewiadomo jak pokrętnej argumentacji wspartej ekwilibrystyką językową zaczerpniętą z zasobów semantyki prawniczej, to nie da się złagodzić następującego związku przyczynowo-skutkowego - firma Big Blue rozwijała się systematycznie, w sposób istotny niezakłócony zagrożeniami, uzyskując względnie bezpieczną stabilizację rynkową, do momentu wymierzenia spółce dodatkowego haraczu podatkowego. Organy skarbowe użyły do tego rutynowej zaradności i cynicznej pomysłowości, aby winę za upadek Big Blue oddalić od siebie. Niestety, Sądy broniąc interesu państwa nie dopatrzyły się żadnej winy po stronie aparatu skarbowego. Z tymi wyrokami nie można się zgodzić, dlatego postanowiłem szukać sprawiedliwości przed najbardziej niezależnym trybunałem, jakim jest opinia publiczna.